Bezsenność, obrócona na analizę horoskopu pierwszej zaaplikowanej publicznie szczepionki w Polsce. Kiedy wreszcie zapadłam w półsen pojawiły się hipnagogi. Tyle powiem, że od niedawna są wyraźniejsze, dłużej się trzymają.
Obserwuję małpę w klatce. Służy do badań. Karmiona rosnącymi w ogrodzeniu owocami podobnymi do pomidorów. Coś było nie tak z innymi sztukami tu mieszkającymi. Ta, na którą patrzę wygląda zwyczajnie, to jakiś makak. Jednak dostrzegam na jej sierści zmierzwienia i ślady intensywnego drapania. Najwyraźniej cierpi na jakieś pasożyty skórne. Oglądam pomidora, po rozkrojeniu odkrywam wnętrze pełne robaków.
Hipnagogi: Białe wnętrze szpitalnego rodzaju. Ktoś w kitlu trzyma tacę, na niej małe robociki. Na stole leżą całe stosy listków z tabletkami. Obraz utrzymuje się długo, jakby kamerowany w zbliżeniu.
Siedzący mężczyźni w dziwnych nakryciach głowy, podobnych do złotych hełmów. Kojarzą mi się z cesarzami Dalekiego Wschodu, starożytnością. Jeden ma dużą białą brodę okrągło przyciętą. Kilku po kolei. Twarze się różnią, styl hełmów też.
Znów białe wnętrze. Na łóżkach dziwni ludzie o chińskich rysach. Ich twarze robią się małpie, najwyraźniej mutują. Twarzoczaszka nabiera zwierzęcego profilu, zęby robią się duże i wystające, potem wypadają, zostają inne dużo rzadsze. Przy łóżku w nogach ktoś stoi, pochylony pokornie, z uwagą, robi cierpliwie wymaz na szkiełku mikroskopowym.