Przed snem odsłuchałam filmiku Atora o tajemniczym zniknięciu 5 facetów z pewnymi defektami umysłowymi w USA w 1977 roku, których odnaleziono na wiosnę zupełnie gdzieś indziej, a ich samochód w głębi lasu. Żyli jeszcze około 3 miesięcy w odludnym turystycznym baraku. Śniłam tę sprawę, choć zorientowałam się po obudzeniu i większość akcji mi znikła z pamięci.
Jestem na łące i patrzę z kimś obok na jezioro, jakąś wodę, gdzie przy brzegu gromadzą się białe duże ptaki, może łabędzie albo czaple. Pojawia się nagle zielonkawy samochód, które unosi się w powietrzu. Obniża się nad ptakami nieco skośnie, przodem auta bardziej, niż tyłem i porywa jednego z nich. Mówię, czy myślę z przestrachem: Zwierzęta od tego umierają!
Potem biegnę wąską żwirowaną dróżką przez jakiś leśny ostęp, widzę bardziej swoje nogi i dróżkę, niż pobocza. W pewnych odstępach leżą na dróżce porzucone pojedyncze monety, rozpoznaję 2, potem 5-złotówki. Jakby ktoś znaczył szlak. Nie interesują mnie, a może nie zwracam na to uwagi. Odstępy między monetami są coraz krótsze i coraz to więcej leży ich razem, po kilka. Spotykam jakąś dziewczynę, jestem młodym mężczyzną i także nią. Widzę ich zaraz Obserwatorem. Rozmawiają, jest im przyjemnie, w końcu dochodzi do seksu, ale ręcznej stymulacji, najpierw ona jego, potem on ją.
Nagle wyjeżdża z pobliskich wrót fermy wielki ciągnik, farmer naciska gaz do dechy i rwie na pole jak rakieta, z lewa na prawo, robiąc dość niebezpieczny zakręt. Odsuwamy się w lekkim popłochu, farmera to nie obchodzi. I zdaje się natychmiast znów pojawia się zielonkawe fruwające auto.
Potem już tylko obrazy hipnagogiczne, dość niewyraźne, mogłam coś przeoczyć lub przeinaczyć: kilku mężczyzn w jakimś wnętrzu, coś jedzą. Jeden ma na głowie wielką gadzią głowę, zdejmuje ją, jak czapkę z papieru. Jego prawdziwa głowa wydaje się dziwna, łysa i sztuczna, jak u cyborga, całkowicie czarne oczy. Odchodzi w głąb ekranu.
Widzę po kolei twarze zmarłych mężczyzn, spokojni, łagodni jak dzieci. Ktoś ogląda ich dokładnie, pewnie po odnalezieniu, bo jednego to tylko szczątki dość makabryczne. U jednego jest coś dziwnego w głowie, odczuwam to jako szyszynkę, czy jej transformację albo zanik.
Obraz łóżka po prawej, nieduże wnętrze, a w nim obok zwierzę, podobne do sarny lub kozy, brązowa sierść. „Koza” beczy patrząc na łóżko, nie słyszę, ale widzę otwarty pysk. Z coraz większym strachem, bo coraz bardziej szczerzy zęby.
Leżący mężczyzna, może śpi, może umiera, nad nim unosi się biały woal jego bliźniaczego astrala połączony z ciałem czubkiem głowy.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.